Archiwum maj 2015


maj 31 2015 31.05
Komentarze: 0

Po imprezie którą zorganizowaliśmy, nastepnego dnia gdy każdy poszedł. Przeczytałem smsa, Adrian napisał do Izy, że jest piekna, że jest śliczna i cudowna. Od razu zauważyłem, że coś jest nie tak ale dalej to robiłem i jeździlismy do nich. Codziennie myślałem, że na pewno ją stracę, bo ktoś inny nią się zainteresował. Oczywiście gadałem z nim na ten temat to powiedział, że nie był sobą, że był pod wpływem i dlatego to napisał. Ale ja mu nie wierzyłem, bo Izunia jest na prawdę piekną kobietą. Następna impreza u chrabolaków to było ognisko. Ja oczywiście nakrecony bo wziałem i piłem, latałem jak szalony ale po prostu nie mogłem w miejscu usiedziec, miałem w sobie tyle energii, że nie dałem rady.. A on ciagle byl obok niej, widzialem to ale nic nie zrobiłem, myślalem, że mnie kocha bo mówiła mi to codziennie i nic się nie stanie, ale bałem się ciągle. Ona tego nie widziała, bo nie chciałem jej tego pokazać. Pytałem się czy podoba on sie dla niej ale odpowiedziała tylko, że lubi go jako kolege. ten okres trwał ponad miesiąc jak zaczelismy sie z nimi zadawac. Przestałem ogarniac, o niczym nie myślałem, aż pewnego dnia skończyło się. Zerwałem ja ale nie wiedziałem co robie, kłóciliśmy sie, mówiła, że bedzie jej strasznie brakowac i chciała sprobowac jeszcze ale ja wyprowadziłem się. Gdy wytrzezwiałem po paru dniach, poszedłem przeprosic i myslalem, ze skoro kochamy sie to sprobojemy od nowa, calkiem innego zycia, chcialem to zrobic dla niej, bo dopiero dostrzegłem ile zła było. Zapytałem ją także po rozstaniu czy kogoś ma i czy dalej mnie kocha, odparła tylko, ze nie da sie tak szybko przestac kochac. Prosiłem ją, błagałem, latałem za nią aby tylko dała mi jeszcze jedna ostatnią małą szanse, chciałem pokazać, że mogę się zmienić, że chce to zrobić dla niej. Bo jest moim szcześciem, a ja po prostu się załamałem wcześniej, chciałem, żeby była przy mnie, aby pomogła mi z tego wyjść. Obiecywaliśmy sobie miłość i ze nic nas nie rozdzieli nawet najwieksze problemy, bo możemy walczyć z problemami z ktorymi sobie poradzimy. Poczulem, że przestała mnie kochać, mowiła, że potrzebuje czasu. A ja tak bardzo się o nią martwiłem, bo nie ma nikogo, dosłownie zero rodziny ktora by mogla ja wspierac i pomoc, a nie miała wtedy pracy. Tydzien lub może troszkę pozniej zerwała ze mną kontakt i zmieniła numer telefonu. Po 2 tygodniach była z Adrianem, a przed samym rozstaniem mówiła, że nie wyobraża sobie życia beze mnie. Czy można tak szybko przestać kochać? Czy można zmienić partnera w ciągu dwoch tygodni dlatego, że się rozstało ? Nie rozumiem to, czasem mam mysli, że robi mi to na zlość, a czasem mnie wcale nie kochała. Bo ja nawet nie potrafię spojrzeć na inną, piszę tam z jedną dziewczyną ale to nie jest to, czasem nawet nie chce mi się odpisywać, zero uczuc. Dla mnie jest po prostu za wcześnie na to aby wchodzić w nowy zwiazek ale dlaczego Iza po 2 tygodniach juz była z nim? przecież ja musiałem się o nią starać pol roku a ona nawet go nie zna i juz z nim jest, mowie, wie, ze bylem o niego zazdrosny i robi to specialnie, chce abym sie poczuł tak jak ona. Zawsze myslalem, ze sobie poradzimy ze wszystkim i nic nas nie rozdzieli. Mam nasze stare wiadomosci ktore pisalismy tak pieknie do siebie i nie moge uwierzyc, ze teraz tak jest, przecież mieliśmy walczyć do konca. Miłość właśnie na tym polega, ona widziala, ze mam problem, chciałem, żeby mi pomogła, bo tylko ona mogła to zrobić ale nie mówiłem jej o tym, bałem sie... Chciałbym teraz z nią porozmawiać spokojnie i bez nerwow, bo chyba powinnismy przeprowadzić taką rozmowe, jesteśmy dorośli...

patryk1993 : :
maj 31 2015 31.05.2015
Komentarze: 0

Minął praktycznie miesiąć od rozstania. Myślałem, że po takim czasie zrobi mi sie lepiej, bo nie chce już cierpieć ale tak nie jest... Kiedys pamietam jak zaczela sie nasza znajomosci, poznałem ją przez spotted Białystok. Nigdy sie nie spodziewałem wtedy, że można poznać w taki sposob kogos fajnego ale dziwnym trafem udało się. Długo musiałem czekać aby się spotkać, chyba się bała w sumie nie dziwie, bo różnie to bywa ze znajomosciami internetowymi. Ale gdy juz udało mi się ją namówić było pieknie, czułem po raz pierwszy motyle w brzuchu. Nasza znajomość rozwijała się bardzo wolno. Specialnie przeprowadziłem się do Białegostoku aby móc cześciej ją widzieć. Było pięknie, wychodziliśmy na spacerki i nie mogliśmy się rozstać gdy ją odprowadzałem, chciałem ją ciagle przytulać, chciałem aby była ciągle obok mnie. Nigdy nie czułem się przy nikim tak cudownie, Ona dawała mi radość, miłość i wszystko co najlepsze. Gdy tylko wróciłem z pracy, bywało późno, brałem szybki prysznic i leciałem do niej chociaż na chwile, każdego dnia tak tęskniłem, że nie mogłem wytrzymać. W końcu zamieszkaliśmy razem, być może za wcześnie ale miała trudną sytuacje i chciałem, żeby była cały czas blisko ale teraz myślę, że to właśnie nas zniszczyło. Na poczatku było oczywiśćie cudownie, robiłem jej z rana śniadanka do łóżka, chciałem aby była szczęśliwa i nigdy nie chciała odejść. To było wielkie uczucie, czułem się jakbym miał wszystko co mi potrzebne do szczęścia. Może na początku jej nie mówiłem wszystkiego osobie ale to dlatego, że bałem się, że nie będzie chciała ze mną być bo miałem w życiu pare zbednych incydentów, których oczywiście żałuje ale ciągnie to się za mną do tej pory. Problemy zaczeły narastać, a ja nie wiedziałem co mam z nimi robić. Zaczeły się kłotnie ale takie małe, nie potrafiłem długo być w złości, bo po prostu jej potrzebowałem, kochałem ponad życie. Chciałem zmienić się, chciałem życ jak normalny człowiek z kobietą ktorą kocham i cieszyć się z małych drobnostek. Ale, przerosło mnie to, pogubiłem się i chociaż Iza była przy mnie i próbowała mnie wspierać, nie potrafiłem myśleć o niczym innym. I znowu wróciłem do narkotyków, przestałem panować nad tym, wiedziałem, że jeżeli wezme to przestanę myśleć o klopotach i bedzie się układać z moja księżniczka. Ale tak na prawdę to nas niszczyło. W końcu przestałem myśleć. Było tylko praca dom i choroba. Od bardzo dawna choruje, nie miałem nigdy normalnego dzieciństwa, ciągle szpitale, później czas buntowniczy. Siedziało mi ciągle to w głowie, nie wiedziałem jak mam sobie z tym poradzić. Dlatego narobiłem sobie problemów z prawem ale tak na prawdę ja nigdy tego nie chciałem. Gdy problemy zaczeły narastać Izuś chodziła smutna i nie była już taka szczęsliwa, a ja to wszystko widziałem, chciałem, żeby miała inne życie, na pewno lepsze od tego co miala ze mna. To wszystko tak mi zniszczyło psychike, że miałem myśli samobujcze, życ mi sie odechciało aż w końcu wziąłem tabletki, raz, dwa i tak caly czas. Za każdym razem mi się nie udawało a chciałem skończyć z samym sobą. Czułem codziennie, ze moje życie jest do niczego. Izunia Martwiła się, płakała i nie wiedziała co ma zrobić. Próbowała ze mną rozmawiać ale ja ją odtrącałem, bałem się z nią o tym rozmawiać. Ciągle myśli w głowie, strach i niepokój z którym nic nie mogę zrobić. Czuję, że się załamałem i poddałem, przestałem walczyć z tym wszystkim. Ona to widziała, bo olałem dokładnie wszystko. Nasze życie stało się taką codziennością, praca, dom a na wieczór w domu przed spaniem joint aby humor był dobry i brak mysli. Iza paliła ze mną, mój brat kiedyś dał jej spróbowac i polubiła to. Ja też jej dawałem niepotrzebnie ale dawałem, bo skoro sam nie potrafiłem odmówić to mogłem chociaż jej nie wciągać w to. ale tak było codziennie, przestaliśmy rozmawiać ze sobą, nawet gdziekolwiek wychodzić razem. Aż do pewnego momentu, gdy poznałem chłopaka w pracy, ktory już bardzo długo cpa. Damian ma na imię, myślałem, że w porządku chłopak. Zaczeliśmy się widywać, pochodził on z wioski obok mojego miejsca zamieszkania. Okazało się, że On ćpa, pomyślałem, że można razem spróbowac. Oczywiście się spodobało mi i poznałem jego kolegów, a tam każdy to robił i dużo więcej ode mnie. Tak się wkręciłem, że zaczałem tam jeżdzić prawie codziennie zabierajac Ize ze sobą. Wciągnąłem ją w złe towarzystwo, dałem też jej spróbowac. Pewnego dnia zaprosilismy ich do naszego mieszkania. Byly oczywiscie prochy, piwko i rozmowy do samego rana, każdy był tak nakrecony, ze tylko gadać się chciało. 

maj 30 2015 zmiany
Komentarze: 0

Duzo sie dzialio w moim zyciu w ostatnim czasie, moglem miec zycie u boku kochającej dziewczyny z ktora chcialem spedzic reszte zycia,  mialem juz nawet pierścionek zareczynowy kupiony ale teraz juz sie nie przyda a czekalem po prostu na wlasciwy moment aby poprosic ja o rękę. I nagle to sie rozpadło,  ona w krotkim czasie od rozstania jest w nowym zwiazku, chociaz czasem zastanawiam sie dlaczego tak szybko czy po prostu juz dawno cos bylo czy czy po prostu od dawna jej nie zalezalo albo po prostu chce mi na złość zrobić i pokazac, ze ja straciłem.  Chcialbym wiedziec czy chociaz troche teskni, czy brakuje jej naszego życia. Chodzi mi o to abysmy sobie wyjasnili bi na pewno powinnismy to zrobić.  Myslalem, ze mozr jak poznam kogoś innego to przejdzie, zaczalem spotykac sie z dziewczyna,  ale stwierdzilem, ze to bez sensu,  albo jest za wcześniej na jakiekolwik zwiazki.  Jak bylem z Iza to pisalem z roznymi dziewczynami,  po prostu czasem nie moglem sie powstrzymać, wiem ze ranilem ja tym, bo nie raz widziała wiadomości.  Byla sytuacja ze spotkalem sie z inna i chciała mnie pocałować, nie moglem tego zrobić,  nigdy wiecej do niej nie napisalem.  Nie chcialem nigdy zdradzic i tego nie zrobiłem.  Zaluje ze nawet sie spotkalem.  A gdyby byla taka możliwość, malutka nadzieja, ze jeszcze moglibysmy rozmawiać jak wcześniej to zrobilbyn wszystko. A teraz robimy sobie na złość ciągle, dzieje sie bardzo źle. Chcialbym cos zrobic ale nie wiem co. Jakbym mogl cofnac czas to wrocilbym do tamtego czasu i wszystko zmienil, naprawil to co złe.  Ale tak sie nie da,  wszystko skonczone. Mysle, ze juz chyba nie ma opcji,  zeby bylo kiedykolwiek dobrze. 

patryk1993 : :
maj 30 2015 nowe zycie
Komentarze: 0

Założyłem bloga, bo pomyślałem, że może mi to coś pomoże, chociaż w jakimś sensie. Możę jeżeli wyrzucę z siebie wszystko ulży mi i zacznę normalnie żyć, chciałbym, żeby tak było. Mam bardzo dużo problemów i po prostu sobie nie radzę. Popełniłem bardzo dużo błedów jak na swój wiek, a mam dopiero 22 lata. 2 lata wstecz poznałem dziewczyne, kobiete którą kochałem i kocham nadal. Ale zepsułem wszystko, ponieważ za mało się angażowałem. Miałem bardzo kochającą dziewczynę, która była ciągle przy mnie a ja niedoceniałem tego co miałem, po prostu zamieszkalismy razem i stalo sie to taka codziennoscia, ze przebywamy ciagle razem, nie mieliśmy kiedy zatęsknić za sobą i dlatego wszystko sie rozpadło. Wiem, że ja byłem nie raz niedobry, dużo się kłóciliśmy, bo ja jestem po prostu nerwowy i czasem za bardzo się nakrecam. Nigdy tego tak na prawdę nie chciałem, bo dla mnie tez było z tym bardzo źle sie z tym czułem, ciągle miałem pretensje do samego siebie, widziałem jak płakała i starała sie naprawić wszystko, a ja robiłem złe rzeczy i niedostrzegałem tego jak sie starała.Czasem sie zastanawiam dlaczego teraz dopiero widze co bylo zle w tym zwiazku. Ja nie jestem dobrym czlowiekiem. Kiedys sprobowalem roznych uzywek takich jak marihuana amfetamina itp. Kiedyś myślałem, że nie moge mieć z tym problemu, ze ogarniam to wszystko i nie wkrece sie na tyle w to, zeby nie moc przestac. A wiadomo, ze to miało bardzo duzy wplyw na nasza psychike. Ale stało się, wciagnelo mnie to, wiedzialem, ze to jest zle ale wolalem ogladac swiat pod wplywem, dlatego, ze przestałem myśleć i nie brałem problemow do głowy. I dzieki temu narobiłem sobie jeszcze wiekszych problemow. Chciałem jakoś się ogarnąć ale stracilem panowanie nad soba, potrzebowalem tylko tego stanu a o wszystkim innym zapomnialem. Aż w pewnym momencie to musiało się skończyć, straciłem dziewczynę którą kochałem ponad życie, matkę, ktora nie chciala mnie znac i prace. Załamałem sie... Czułem, że wszystko mi się wali, ze wszystko sam niszcze i juz nie mam wplywu na dalszy ciag. Ja zerwałem z Izą, ale nie wiedzialem co robie, nie byłem soba, ciagle bylem pod wplywem. Bolalo mnie to strasznie dlatego zaczalem jeszcze wiecej brac i pic aby tylko nie myslec a przez to jeszcze gorzej zaczelo sie dziac, klocilismy sie, wyzywalismy a tak nie powinno byc, bo jednak to byla milosc a jak mozna tak z milosci przejsc do wrogosci. Przeciez to sa dwie osoby ktore kochaly sie i nawet ze wzgledu na to co nas laczylo, powinnismy sobie to jakos ulozyc, wiadomo, ze jest zlosc i musi po prostu minac czas aby znowu normalnie rozmawiac. Czuje sie teraz taki samotny, brakuje mi tej bliskosci i czulosci mojej Izuni. Uwiebiałem zasynać przy tobie i budzic sie kazdego ranka, nagle nasze zycie zmienilo sie o 180 stopni. Działo sie to zbyt szybko. Ale teraz przynajmniej wiem co bylo zle, a co bylo trzeba zmienic. Mam nadzieje, że kiedys porozmawiamy normalnie. Boli mnie to bardzo, codziennie mysle o tym i nie moge przestac, udaje teraz przed innymi, ze jest juz wszystko w porzadku a tak na prawde nic nie jest w porzadku. Stracilem chec do czegokolwiek, nie wiem co mam ze soba zrobic, chcialbym, zeby przyszla tu i zebysmy wybaczyli sobie to wszystko co dzialo sie zle i aby mnie przytulila, moim marzeniem teraz jest tylko to. Chociaz wiem, ze spotyka sie z innym, czuje sie tak jakby sie pocieszyla zbyt szybko. I dlatego mam natłok myśli, caly czas zastanawiam sie czy kochala mnie w takim razie, chciałbym porozmawiac z nia raz ale spokojnie i bez nerwow ale sie nie da, poniewaz wtracily sie osoby trzecie i kazdy po kolei tlumaczy swoje. Pogubiłem sie i myślę, ze Iza tez. Jeżeli dwie osoby się kochaja to podobno przezwycieza kazdy problem a jednak sie nie udalo nam, moze nasza miłość nie byla zbyt silna ? może z czasem przestała mnie kochać ale o takim czyms sie rozmawia. Ciagle mam nadzieje, ze jednak cos niedlugo sie wydarzy, ze bedziemy mogli normalnie porozmawiac. Bo potrzebna jest taka rozmowa, trzeba sobie wyjasnic, mysle, ze to sie nalezy nam obu.

patryk1993 : :